Model należący do trójki wymienionych w książce "Kamikadze - Boski Wiatr" - obok myśliwców Ki-43 Hayabusa (w książce Hajabudza) i Ki-44 Shoki (w książce Sioki), na których latali i ginęli bohaterowie tej opowieści.
O samej książce Bohdana Arcta lepiej się nie będę wypowiadał - ma mnóstwo nieścisłości i przekłamań (choćby walki z Tigercatami, które do służby weszły dopiero po wojnie), ale ponad 50 lat temu, kiedy byłem w podstawówce, bardzo rozpalała nam głowy i wyobraźnię. Ponieważ obaj moi kumple, z którymi się pasjonowałem losami Nuwami Taro, Okura Tatsuno i Toku Yamamoto, już nie żyją, ostatnie trzy japońskie modele zadedykowałem właśnie Jankowi i Piotrkowi.
Sam model dał mi trochę do wiwatu - nie jest to Eduard, Tamigawa ani choćby ICM - ot, typowy shortrun, z kilkoma częściami z żywicy i pożółkłą osłoną kabiny z vacu. Żywiczny kokpit (za radą któregoś z hyperscalersów) skróciłem, bo za diabła nie chciał się dać wpasować na miejsce do tego przeznaczone. Ale potem było już tylko lepiej. Całość nawet nieźle do siebie pasowała, musiałem tylko dorobić ośki z cienkich igieł do zastrzyków w kapciach podwozia. Pożółkłą osłonę kabiny potraktowałem Gloss Varnish Humbrola - trochę pomogło. Żywiczny silnik nieźle się wpasował w osłonę. Największym problemem okazało się brak żywicznej piasty śmigła - próbowałem zamówić u źródła, ale mi napisali, że nie mają już żadnych żywic do tego modelu. Rozwiązaniem okazała się piasta z żywicznego śmigła P.24, które kiedyś kupiłem, ale (na szczęście) nie wykorzystałem - "przeszczepiłem" tylko łopaty i jakoś się udało.
Malowany metalizerami AK Interactive. Kalki zestawowe niestety rozpadły się zaraz po zanurzeniu w wodzie - musiałem zamówić nowe - na szczęście znalazłem zestaw Berna Decals odpowiadający temu, co chciałem zrobić - czyli maszynie z lotniskowca "Soryu", na której latał w 1938 roku Hideo Oishi - jedna z nielicznych maszyn nie pokryta powłoką antykorozyjną, więc nie zżółkła (jak kabinka), a pozostała w kolorze aluminium.
Na "prawdziwą" galerię trzeba będzie jeszcze chwilkę poczekać, aż pogoda będzie odpowiednia, na razie mała, warsztatowa "zajawka"
i Claude na "gotowo", przed prawdziwą galerią - zdjęcia kiepskie, bo telefoniczne