Po zakończeniu budowy tramwaju uznałem, że szybek na jakiś czas mam dość. I że przydałby się jakiś kawałek pancerza. Najlepiej oczywiście nitowanego

Szukając inspiracji trafiłem na książkę „US Battle Tanks 1917-1945” w której opublikowano kilkanaście zdjęć wyjątkowych brzydactw. Na dodatek jedno z tych brzydactw – prototyp czołgu lekkiego T1E1 - doczekało się wycinanki.

Trochę się wahałem, czy wziąć na warsztat T1E1 czy raczej kolejną jego wersję czyli T1E2, którego egzemplarz stoi w Aberdeen więc można przebierać w zdjęciach. Ostatecznie jednak lenistwo zwyciężyło – skoro jest kartonówka, to projektowania powinno być jakby mniej.
Niestety, już na samym początku okazało się, że kartonówka trochę różni się od dostępnych zdjęć. No cóż… łatwizna nie zawsze bywa łatwiejsza

Ale do rzeczy.
Zacząłem od najtrudniejszego elementu – czyli gąsienic. Uznałem, że jak nie poradzę sobie z gąsienicami to nie ma co brać się za model.
Bazując na wycinance wyrzeźbiłem sobie kilka ogniwek z blaszki. I szybko zauważyłem pierwszą nieścisłość – w kartonówce ostroga gąsienicy była prostopadłościanem. Rzeczywista ostroga w środku szerokości miała poszerzenie. Różnicę widać wyraźnie na drugiej i trzeciej fotce.

Po skorygowaniu kształtu prototypowe ogniwa powędrowały do silikonu.
A potem pomalutku zaczęły się rozmnażać…
Ogniwo ma 8*6*2 mm, więc w trakcie rzeźbienia nie obyło się bez mocnej lupy. Ale następnym razem chyba spróbuję wydruku z drukarki 3D.
I to tyle na dziś.
Czas zmierzyć się z kołem napędowym.
Do następnego spotkania.
ZzB