KW-85 to ostatni czołg z rodziny KW, wyprodukowany zaledwie w 148 egzemplarzach, będący produktem przejściowym pomiędzy rodziną KW-1 a nowozaprojektowanym, aczkolwiek jeszcze nie gotowym IS-1.
Jest to pojazd o dość ciekawej sylwetce, wyglądający na pierwszy rzut oka jak T-34 na sterydach, jednakże dzięki cofniętej wieży, pozbawiony figury kaczki. Brakuje mu też jego toporności, a wręcz da się zauważyć lekkość jego sylwetki. Cóż się z resztą dziwić, jeśli jego twórcy wykorzystali tu kadłub KW-1 w wersji „S”, czyli szybki. A to w końcu zobowiązywało.
Impulsem do budowy modelu KW-85 był artykuł na jego temat, a dokładniej zdjęcie uszkodzonego pojazdu, zdobytego przez żołnierzy Werhmachtu: https://www.magnum-x.pl/artykul/czolg-ciezki-kw-85.
Celem będzie wykonanie pojazdu w podobnej scenerii, bez próby odzwierciedlenia w detalach zdjęcia z powyższego linku, czyli lekko uszkodzony czołg, porzucony po nieudanej próbie odholowania umieszczony na niewielkiej dioramie.
Główny bohater
Obecnie można dostać dwa modele tego czołgu w skali 1/72. Pierwszy, to produkt firmy PST, a drugi Trumpetera. Porównując oba produkty zdecydowałem się na ten drugi, pomimo lekko uproszczonego układu jezdnego, co jednak zrównoważyło wykonanie detali - choć nie wszystkich. Ponadto produkt PST ma już swoje lata – jak dobrze liczę, to chyba nawet ćwierć wieku, co zaczyna już być widoczne w postaci powolnego zużywania się form.
Pierwsze wrażenie
Przechodząc zatem do modelu Trumpetera - otrzymujemy go zapakowanego w otwierane z góry pudełko, zwieńczone zdjęciem gotowego modelu. Czyli wszystko tak jak powinno być.
…Z jednym małym ale…
Pojazd na zdjęciu, to oczywiście produkt Trumpetera, ale w skali 1/35, co zdradza kilka detali, takich jak chociażby mocowanie lin holowniczych, o których zapomniano w wersji 1/72.
W środku znajdziemy zapakowane w foliowe woreczki cztery ramki wtryskowe oraz pojedynczo góra i dół kadłuba, górna część wieży oraz układ jezdny. U mnie za dodatkową opłatą znalazła się również metalowa lufa, chociaż nie ma większej różnicy między nią a lufą z zestawu, a także liny holownicze, które będą niezbędne do ostatecznej kompozycji.
Tak wygląda całość po rozpakowaniu. Naliczyłem 90 części, z których użyjemy 88 – w zestawie dostajemy zdublowane elementy do usuwania błota z kół napędowych.
Całość uzupełnia arkusz kalkomanii, dający do wyboru cztery wersje oznakowania. Producent niestety nie podaje z jakich jednostek pochodzą pojazdy, ale po dłuższym wertowaniu stron internetowych oraz monografii wydanej przez „Militaria” można to ustalić.
Pojazd „A” – biały „31” to czołg z 30 gwardyjskiego pułku czołgów przełamania, zdobyty przez Niemców w okolicach Melitopola, jesienią 1943 roku, następnie badany na poligonie w Kummersdorfie.
Pojazd „B” – biały 5215 pochodzi z 1452 pułku artylerii samobieżnej. W monografii Wydawnictwa „Militaria” można znaleźć jego zdjęcie z Sewastopola, wykonane w kwietniu 1944 roku.
Pojazd „C” – biały „61” według sylwetki zamieszczonej w modelu PST, to pojazd z 14 gwardyjskiego pułku czołgów przełamania z listopada 1943 roku.
Pojazd „D” – biały „57”, nazwa własna „Aleksander Newski” - tu nie jestem pewien. Na jednym z angielskojęzycznych forum jest on opisany jako czołg z 14 gwardyjskiego pułku czołgów ciężkich -nie przełamania, z jesieni 1943 roku, ale nie mogłem tego potwierdzić w innych źródłach.
Model
Model przedstawia jakość typową dla Trumpetera – nieduża ilość części, uproszczenia i zaspawane włazy. Ale jeśli przyjrzymy się bliżej, to nie ma tragedii. Dla przykładu: bliższe oględziny skrzynki narzędziowej odwiodły mnie od planów wykonania jej od podstaw - jej detale są całkiem niezłe.
Wieża zaskakuje fakturą odlewu. Jej minusy to przede wszystkim włazy odlane razem z wieżą, brak zaznaczonych otworów obserwacyjnych w wieżyczce dowódcy, brak otworu w osłonie celownika, uproszczony wentylator oraz brak zaznaczonego spawu łączącego płyty pancerne tworzące strop wieży. Również odwzorowanie haków do podnoszenia wieży pozostawia wiele do życzenia. Na szczęście nie są to rzeczy, których korekta zahaczałaby o inżynierię kwantową.
Najsłabszym elementem kadłuba jest osłona wizjeru kierowcy. Nie posiada zaznaczonej szczeliny obserwacyjnej, a jej dolna krawędź niejako rozmywa się i łączy z przednią płytą pancerza, co niewątpliwie wynika z ograniczeń formy wtryskowej. Trudno zrozumieć dlaczego producent nie pokusił się o wykonanie tego elementu jako osobnej części, tym bardziej, że nie jest to skomplikowany kształt. Kolejny minus, to otwory montażowe do zamocowania reflektora, klaksonu oraz kursowego karabinu maszynowego. Są one zbyt duże, a otwór dla km nie posiada żadnego ograniczenia pozwalającego na umieszczenie jej na właściwej głębokości.
Model w gruncie rzeczy wykonany będzie „prosto z pudła”, jednakże dodane zostanie kilka modyfikacji. Pierwsza, to pozbawienie pojazdu kawałka prawego błotnika i lekkie powyginanie prawego. Na zdjęciach z okresu wojny bardzo często można zauważyć je niekompletne, więc brakujący element będzie niejako na miejscu. Ponadto posiłkując się zdjęciem pierwszego egzemplarza tego czołgu, dodam linie podziału błotnika – zaznaczone czarną linią. Na fotografii jest ona wyraźnie widoczna na prawym błotniku. Co prawda na innych egzemplarzach trudno ją zauważyć, ale nie wiem, czy to kwestia jakości zdjęcia, czy może rzeczywiście pojazdy z serii produkcyjnej miały niedzielone błotniki.