W pewnym momencie, od północy dało się słyszeć narastający huk.
Coś nadlatywało od strony położonego w dolinie Beit Mellat.
Już po chwili nad głową Hassana i jego kolegów przemknęły dwa samoloty. Leciały nisko więc chłopcy mogli się im przyjrzeć.
Przypominały groty strzał, jakie ojciec zrobił im kiedyś, aby mogli polować na gryzonie hasające po zboczu gór.
No tak to te izraelskie diabły znowu latają nad ich górami.
Ale Hassan się ich nie bał. Wierzył, że jego starszy brat, Farah ich obroni. Ma przecież prawdziwy karabin i wielu towarzyszy w Hizb Allah.
Tak sobie pomyślałem że MiGom, budowanym w ramach konkursu, może być nudnawo. A i Mirage III też przydał by się kolega.
Wygrzebałem więc z magazynka, stary jak węgiel, zestaw Kfira C2 z Hasegawy.
Znaczy się obowiązkowy lanszafcik.

Na początku przymierzyłem główne części aby zobaczyć, czy samolocik jest fajny i warto się z nim męczyć.

I prawdę powiedziawszy naprawdę wygląda czadersko.